Tak to jest wysłać M. po żelki do Tesco. Miała kupić truskawkowe Lances, kupiła wiśniowe Pencils. Miały być dwie paczki, ostała się jedna. Ale jej misja nie jest całkiem spalona, gdyż żelki, które kupiła okazały się być warte zachodu.
Nie jestem wielką fanką żelek typu sticks, ale jako, że żelek i różańca nigdy nie odmawiam, z przyjemnością przystąpiłam do konsumpcji. Opakowanie nie jest złe, chyba, że kogoś już „na dzień dobry” odstrasza napis Tesco. Przez duże okienko dobrze widać zawartość. Foczki są śmieszne, ale i tak bardziej w oczy rzuca się tabelka ze składnikami odżywczymi, co w przypadku żelek nie jest dobrym pomysłem, bo cukru mają więcej niż coca cola.
Opakowanie 75g mieści 12 żelek o długości 13 centymetrów. Żelki są bardzo elastyczne, o ładnym wiśniowym kolorze, białe nadzienie jest naprawdę białe. Pachną równie wiśniowo, co smakują i jest to ich ogromny plus, gdyż zazwyczaj sticks nie mają intensywnego smaku.
Jak to w przypadku tego typu żelek sprawdziłam czy można je obedrzeć ze „skórki” – jest to jak najbardziej wykonalne, ale osobno skórka i nadzienie nie smakują już tak pysznie.
Muszę przyznać, że na razie jestem mile zaskoczona serią Tesco Candy Carnival, pewnie dlatego, że żelki są wyprodukowane w Holandii. I uwaga, w przeliczeniu na kilogram, w Tesco są droższe od sticks Haribo.
Opakowanie: 3,5/5
Wygląd żelek: 4/5
Smak: 4/5
Kwaśność ---
Pierwsze wrażenie: 3,5/5
Razem: 15/20
Ocena Pinky Oink: ****/*****
Jeśli są tak samo słodkie jak truskawkowe to musze kupić !
OdpowiedzUsuńMniam! Skoro, jako w moich oczach profesjonalny żelkolog, polecasz te żelki, MUSZĘ JE ZDOBYĆ!!! Również dlatego, że uwielbiam wszystko, co wiśniowe. <3
OdpowiedzUsuń