Fasolki to może nie do końca żelki, ale mało jest żelkożerców, którzy pogardzają Jelly Beans ;) Te skusiły mnie tym bardziej, że zawierają wybór wyłącznie kwaśnych smaków.
Opakowanie rzuca się w oczy swoim seledynowym kolorem i krzyczącym napisem. Pasuje do fasolek i jest estetyczne. Jego ogromny minus to to, że zgrzew uniemożliwia sprawdzenie listy składników w języku polskim – próbowałam się tam dostać przez rozerwanie – nic z tego. Na odwrocie znajduje się lista smaków wraz z obrazkami – oczywiście kolory bardzo odbiegają od faktycznych kolorów fasolek, ale w dobrym świetle da się je rozróżnić ;)
Po otwarciu opakowania uderza chemiczny zapach, co trochę odrzuca po naczytaniu się na opakowaniu, że to przecież same naturalne barwniki i aromaty, a fasolki mogą trafić do alergików, bo nie mają glutenu, orzechów, żelatyny i gmo. To ja już wolę ładniejszy zapach z glutenem i żelatyną i setką sztucznych składników.
Po wysypaniu fasolek z paczki okazało się, że jest ich 49 (50g) i że kolory trochę się różnią od tych na opakowaniu. No właśnie, kolory nie powalają. Są mało intensywne i trochę za bardzo „przejrzyste”. Z początku ciężko było mi rozróżnić kolory smaku cytrynowego od limonowego, ale podołałam.
Skorupka jest dosyć krucha, wnętrze mocno żelowe, ale troszkę za bardzo zalepiające zęby. Ogólnie klasycznie fasolkowe. W paczce jest aż 9 kwaśnych smaków: żurawinowo – jabłkowy, winogronowy, pomarańczowy, cola, różowy grejpfrut, malinowy, cytrynowy, jabłkowy, cytrynowo-limonkowy. Miałam niezwykłe szczęście dostać fasolki we wszystkich wymienionych smakach, co wg mojego doświadczenia z firmą The Jelly Bean Factory jest naprawdę „czymś”.
Poszczególne smaki prezentują się następująco:
- Żurawina-jabłko – bardzo kwaśny, na początku bardziej czuć żurawinę, pod koniec słodsze jabłko, jeden z lepszych smaków w paczce.
- Winogrono – smak winogron czuć tylko na początku, ale równie kwaśne, co powyżej
- Pomarańcza – to chyba powinna być mandarynka, kwaśne ale zdecydowanie niepomarańczowe
- Cola – bardzo kwaśne, czuć dość intensywny smak coli
- Różowy grejpfrut – moje osobiste upodobanie do grejpfrutów sprawiło, że czekałam na ten smak z niecierpliwością, nie zawiodłam się, może nie jest bardzo kwaśny, ale ma wyrazisty smak
- Malina – nie ma za wiele wspólnego z malinami, jest kwaśny ale ni to raspberry ni to blueberry…
- Cytryna – bardzo chemiczny smak, ale przyjemnie kwaśny
- Jabłko – mocno kwaśny, smak jabłka jest długo wyczuwalny
- Cytryna-limonka – bardzo kwaśne i zdecydowanie lepsze niż sama cytryna.
Mój faworyt z tej paczki to Sour Cranberry & Apple. Wywaliłabym za to Raspberry, jest dobry, ale nie dość dobry by konkurować z pozostałymi smakami, po za tym nie jest sprecyzowany.
Te wyprodukowane w Irlandii fasolki można kupić w Rossmanie w cenie 3,79zł, co uważam za dobry interes, jak na tyle kwaśnych pyszności.
Opakowanie: 4/5
Wygląd fasolek: 4/5
Smak: 4/5
Kwaśność 5/5
Pierwsze wrażenie: 3,5/5
Razem: 20,5/25
Ocena Pinky Oink: *****/*****